Sztuka cyrkowa należy do jednej z najstarszych dziedzin sztuki, to właśnie z niej narodziły się m.in. teatr i kino. Dziś sztukę cyrkową można zauważyć wszędzie, od nieruchomych bilbordów reklamowych, po telewizyjne spoty i programy. Cyrkiem inspirują się już nawet światowego formatu gwiazdy jak Britney Spears, Pink, czy Christina Aguilera. Britney w 2009 roku wydała krążek pt."Circus", Aguilera nagrała w cyrku videoclip do piosenki "Hurt". Pink natomiast ostatnio na jednej z najważniejszych muzycznych gali wystąpiła na szarfach w towarzystwie czterech akrobatek, śpiewając jednocześnie swoją piosenkę.
Również w telewizji można co chwilę spotkać motywy znane ze świata cyrku. Dużo z nich zwiastują reklamy wielkich, światowych marek, jak Jacobs, Orange, Red Bull, czy Era. Ponadto artyści cyrkowi często są zapraszani do występów podczas tzw. programów "live" nadawanych na żywo. Takie występy odbyły się m.in. w programach: "Pytanie na śniadanie", "Kawa czy herbata", "Jak oni śpiewają", "Plebiscyt na sportowca roku", oraz wielu innych.
Dawniej, by zobaczyć cyrkowy pokaz, trzeba było odwiedzić cyrkowy namiot, dziś artyści prowadzą własne agencje artystyczne, dzięki temu występują na eventach, imprezach, piknikach i w centrach handlowych. Najwięcej takich ofert artyści cyrkowi wykorzystują w okresie zimowym, kiedy cyrki nie są w trasie. Można zadać sobie pytanie, czy tak częste pokazywanie sztuki cyrkowej w mediach, nie niesie za sobą strat dla prawdziwego, działającego pod namiotem cyrku. Można by sądzić, że ludziom opatrzą się cyrkowe motywy, oglądane w telewizji, prasie i na bilbordach, jednak takie przekonanie z pewnością nie jest słuszne.
Cyrk ma swoją magię. Jak powiedział Frederic Mauriac "Cyrk jest ostatnim schronieniem czystej sztuki" i coś w tym naprawdę musi być, bo każdy, kto raz odwiedzi prawdziwy cyrk ze zwierzętami, akrobatami, watą cukrową, popcornem i zapachem świeżych trocin - szybko wróci pod wielki namiot, by podziwiać kolejne pokazy przygotowane przez artystów i zwierzęta. Artyści cyrkowi mówią, że kto raz przekroczy bandy, już nigdy się z nich nie wydostanie, bo magia cyrku jest wielka i przyciąga jak magnes.
Nie można tego artykułu zakończyć innymi słowami, jak tym, że sztuka cyrkowa jest sztuką wszechobecną, prawdziwą, bez udawania, a co za tym idzie, sztuką, która się nigdy nie znudzi, bo co roku powstają nowe numery i nowe aranżacje już obecnych. Zatem, niech żyje cyrk!
Autor: (CF - 2010)
Rosyjska Rodzina Korolev
Ludmiła i Siergey Korolevy, to niewątpliwie wielkie gwiazdy cyrkowych aren. Słynni na świecie artyści, polskiej publiczności znani są głównie z niebezpiecznych ewolucji napowietrznych na trapezie. Warto jednak wiedzieć, że rosyjskie małżeństwo oprócz występów na arenie, specjalizuje się także w choreografii. Od kilku lat artyści – choreografowie współpracują z Cyrkiem Korona, gdzie co roku wprowadzają do programu bardzo dużo nowych elementów choreograficzno-artystycznych. W sezonie 2008 moskiewski duet wniósł na polską arenę nowoczesny numer akrobatyczno-taneczny zwany „walką z ośmiornicą”.
W roku bieżącym małżeństwo wprowadziło pod kopułę cyrku mgr. Lidii Król-Pinder jeszcze więcej nowości. Przygotowane przez siebie podczas przerwy zimowej prezentacje artystyczne połączyli z innymi numerami, tworząc nowy i niepowtarzalny klimat spektaklowi „Podróże w czasie”. W roli szczudlarzy Ludmiła i Siergiej są częścią tresury kuców, prowadzonej przez jedną z sióstr Pinder. Między szczudłami , na których poruszają się po arenie artyści, przebiegają zwierzęta i skaczą przez wielkie obręcze trzymane w dłoniach przez małżeństwo. Jest to zupełna nowość w Polsce, coś, czego wcześniej żaden cyrk nie prezentował.
Szczudlarskie umiejętności Korolev wykorzystywane są także do rozpoczęcia numeru na kołach śmierci, które prezentują Bracia Alex i Christian z Austrii. Choreografia do kowbojskiego show również została przygotowana przez moskiewskie gwiazdy. John, Patrycja i Emma ćwiczyli układ na kilka tygodni przed premierowym show w Warszawie, a wbrew pozorom nie było łatwo. Najmniejszy nawet błąd jednej z osób decydował o tym, że trzeba było ponownie powtórzyć cały numer. Ludmiła jest bardzo wymagająca, zawsze chce, by wszystko wyszło idealnie, a w każdy układ i numer wkłada bardzo dużo pracy, a cierpliwość pomaga jej w osiągnięciu zamierzonego celu. Wszystkie próby i ustalanie nowych choreografii odbywały się na zimowej arenie Cyrku Korona w Kaliszkach, oraz w namiocie jeszcze przed premierowym spektaklem.
Dotychczasowa kariera Ludmiły i Siergieja Korolev prezentuje się bardzo okazale. Na koncie artyści mają już wiele nagród zdobytych m.in. na Festiwalu w Budapeszcie i na Festiwalu w Warszawie. Artyści zawsze występowali przed publicznością najlepszych, i najbardziej renomowanych cyrków Europejskich, jak doskonale widać, nadal występują tylko w takich cyrkach. Akrobaci z Moskwy mają dwie córki – starszą Margaritę i młodszą Sashe. Młodsza córka artystów, mimo, że ma zaledwie kilka lat, to już od tego roku występuje ze swoimi rodzicami przed publicznością. Od pierwszego spektaklu w Warszawie, dziewczynka stała się nową gwiazdą cyrkowego programu. Polska publiczność jest zdumiona i zachwycona faktem, że taka mała dziewczynka, może być już tak doskonale wygimnastykowana i wysportowana. Saszka z rodzicami prezentuje trio przyszłości, które opiera się na pokazaniu elastyczności ludzkiego ciała.
Również Margarita Koroleva rozpoczynała swoją karierę tworząc trio z rodzicami. Młoda akrobatka prezentowała z Ludmiłą i Siergiejem widowiskowe akrobacje na trapezie, właśnie za ten numer rodzina zdobyła nagrody w Budapeszcie i Warszawie. Od 2008 roku Margaritę można oglądać w spektaklach Cirque du Soleil w Japonii, gdzie została zaproszona na kontrakt. Warto dodać, że największy na świecie cyrk akrobatyczny organizuje na świecie castingi, podczas których z kilku tysięcy osób wybiera jedynie kilka najlepszych. Bez najmniejszych wątpliwości Cirque du Soleil zatrudnił młodziutką akrobatkę. Również w tym roku Margarita pracuje na scenie kanadyjskiego Cirque du Soleil w Japonii. Zainteresowanych informujemy, że artystka występuje w spektaklu „Zed”.
Aby obejrzeć numery znanej w Polsce akrobatki trzeba zarezerwować bilety z bardzo dużym wyprzedzeniem, bowiem w dniu występu nie dostanie się w kasie biletu nawet na te najbardziej oddalone od sceny miejsca. Zanim Margarita Koroleva wyjechała do Cirque du Soleil, to pracowała na arenach Polskich. W 2006 roku artystkę można było oglądać w Cyrku Zalewski, a rok później w jubileuszowym programie Cyrku Korona, który obchodził wtedy swoje 15 urodziny. Niebawem Margarita pojawi się w Polsce, przyjedzie tutaj w odwiedziny do rodziców i siostry pracujących w Cyrku Korona. Pozostaje życzyć rodzinie artystów-choreografów dalszych sukcesów w świecie cyrku.
Autor: (CF - 2009)
Tradycyjny Cyrk Europa
W Polsce przyjął się już stereotyp, że nowo powstające cyrki okazują się wielką klapą. Dyrektorzy takich cyrków nic nie inwestują w swoją firmę mającą być rozrywką dla całych rodzin. Najczęściej w takich cyrkach program jest słaby i cały czas ten sam, a namiot jest dziurawy jak cedzak, bo zwykle z pozoru nowe cyrki zaopatrują się w stare i zniszczone namioty po nieistniejących już cyrkach. Jednak nie zawsze tak musi być. W 2006 roku Daniel Woźniak postanowił wyjechać z własnym cyrkiem. Nazwał go „Europa”, do programu ściągnął ciekawe numery akrobatyczne, i tresury zwierząt. Namiot wypożyczał był on jednak tylko na pewien okres czasu, później wykupił namiot po starym Cyrku Arena Pana Andresa. W międzyczasie w Cyrku Europa dokupywano transportów, by zwiększyć tabor. Wnętrze namiotu zostało nowocześnie wystylizowane, natomiast ławeczki na sektorach odnowione i przemalowane. Już w pierwszym roku istnienia Dyrektor Daniel Woźniak odważył się zorganizować Bożonarodzeniowe spektakle. Jak się okazało cieszyły się one ogromnym powodzeniem, a na arenie występowali artyści nie tylko z Polski, ale również z zagranicy.
W drugim sezonie objazdowym, czyli w roku 2007 na arenie Cyrku Europa pojawili się znani i lubiani artyści areny polskiej. Między innymi Henia z Darkiem, którzy w tym roku przygotowywali Annę Powierzę do programu telewizyjnego „Gwiezdny Cyrk”, gdzie aktorka musiała wykonać akrobacje na perszu kołowym. Kolejne sławy to Duet Ando, czyli iluzja i transformacje, które niegdyś wystawiane były w największym polskim Cyrku Korona. Świadczy to, że „Europa” rozwinęła się w drugim sezonie także pod względem programowym. Jak na tradycyjny cyrk przystało programom od samego początku towarzyszy orkiestra cyrkowa z prawdziwego zdarzenia. Sezon 2007 obfitował także w większą ilość zwierząt prezentowanych na arenie. Do tresury koni, wielbłąda oraz lam dołączyły jeszcze kuce i kozy miniaturowe. Cyrk Europa cały swój tabor przemalował żółto czerwonymi farbami. Na koniec sezonu podobnie, jak w roku ubiegłym odbyły się zimowe spektakle.
W sezonie objazdowym 2008 do zwierzęcej rodziny dołączyły groźne, i zarazem piękne tygrysy bengalskie. Są one gwoździem międzynarodowego programu 2008. Spektakle odbywają się od początku roku pod nowym włoskim namiotem. Jak na porządny cyrk przystało również i namiot symbolizuje barwy Cyrku Europa. Pod obecnym namiotem można czuć się dużo lepiej, mniejsza ilość kwadropoli przyczynia się do lepszej widoczności tego, co dzieje się na arenie. To nie koniec inwestycji cyrku w tym roku. Mimo, że jeszcze nie ma nawet połowy sezonu, to dyrektor Daniel Woźniak zrealizował już wiele z zaplanowanych inwestycji. Nowoczesny wygląd kasy biletowej, świecący neon z nazwą cyrku nad namiotem, oklejone specjalistyczną warstwą transporty ułatwiają rozpoznanie „Europy” już z daleka. Niebawem pojawią się także nowe stroje, dla pracowników obsługi. Jeśli chodzi natomiast o sam program, jest on całkowicie inny niż w poprzednich dwóch sezonach. Nowi artyści, ładne kostiumy, i dobra muzyka to czynniki, dla których warto wybrać się w tym sezonie pod namiot Tradycyjnego Cyrku Europa.
Autor: (CF - 2008)
Korona z namiotem w drodze
W Turku ok. godziny 19:20 kończy się przedstawienie Cyrku Korona. Na placu zaczyna robić się ciemno i zimno, a wszyscy pracownicy techniczni wkraczają pod szapito. W pierwszej kolejności wynoszą do transportów reflektory, maszyny do popcornu i waty cukrowej. W tym samym czasie artyści zabierają z garderoby swoje rekwizyty i pakują do campingów, inni do samochodów, które ciągną ich mieszkalne naczepy. Zależy od wielkości rekwizytu. Namiot coraz bardziej „rozebrany”, znikają rundy a zaraz po nich do naczepy znoszone są przez pracowników poszczególne elementy amfiteatru. Ławeczki, podłogi, koziołki… wszystko jest starannie pakowane, tak aby nic nie zostało uszkodzone. Kiedy pod kopułą zostaje już tylko arena i kotary podjeżdżają następne transporty. W jeden z nich chowane zostają bandy, plawit czyli okrągły dywan z areny, a także oświetlenie. Kotary wraz z całym osprzętem do nagłośnienia i orkiestronem pakuje się do wnętrza wozu garderobianego, który zakrywa na każdym widowisku lśniąca kurtyna ze złotymi zdobieniami. Spod namiotu wyjeżdża wóz garderobiany, a za chwilę między maszty wjeżdża szapitówka z gradzinówką ustawiona prostopadle ze sztambertem, który się na niej osadzi. Wszystko to, aby móc przejechać do następnego miasta. Automatycznie za pomocą nowoczesnych technologii kopuła olbrzymiego namiotu zsuwa się po masztach na dół, gdy jest już nisko nad transportem pracownicy techniczni zwijają materiał tak, aby opadał na platformę szapitówki, a nie na ziemie. Oczywiście w czasie, kiedy wyjeżdżała garderoba jeden z pracowników wszedł już na kopułę namiotu i rozwiązał wszystkie wiązania na długości namiotu z każdej strony. Kiedy materiał kopuły już cały jest upchnięty na naczepie pracownicy opuszczają całkowicie kopułę z wielkim sztambertem nakierowując ją na szapitówkę za pomocą rąk. Namiot już cały spakowany, gotowy by przejechać do następnego miasta. Na placu został już tylko traktor, naczepa z warsztatem, i kilka działek pracowników. Między nimi maszty, te pracownicy również za pomocą automatu opuszczają na ziemię i siłą rąk wkładają na masztówkę. Teraz tylko wystarczy traktor zapakować na lawetę, masztówko – szapitówkę zahaczyć na hak samochodu i ruszać do Koła, które jest kolejnym miastem na trasie Cyrku Korona. Tak też się dzieje. Transporty jedną kolumną opuszczają plac, przemierzając trasę z Turku do Koła.
Jest ok. 22:20, a plac w Kole zajęty jest już przez cały tabor Cyrku Korona. Pracownicy ustawiają transporty według swojego planu. Masztówka z gradzinówką na środku placu, warsztaty przy niej, kasa z toaletami od strony parkingu, bufet zaraz za nią. Wokół tego wszystkiego dużo campingów i samochodów należących do artystów. Na tyłach miejsca, gdzie rano rozstawiany będzie namiot stoi jakiś dziwny długi namiot a w jego wnętrzu świecą się światła. Obok ogromny siodłowy camping o powierzchni użytkowej 30m.kwadratowych, w którym mieszka dyrekcja cyrku Pani Lidia Król – Pinder z mężem Thomasem i synkiem Tommym. A oświetlony namiot to stajnia, gdzie mieszkają zwierzęta. Zwierzęta są dla dyrekcji i sióstr Pinder (treserki i opiekunki zwierząt) najważniejsze. Dlatego Turku jak i z każdego innego miasta zawsze jako pierwsze wyjeżdżają transporty z ulubieńcami cyrkowej rodziny – zwierzętami. Kiedy na arenie w Turku występował Timur i Larysa na kole śmierci to zwierzęta już były w drodze do następnego miasta. Jak mówi Pani Lidia Król – Pinder, zwierzęta w jej cyrku mają bardzo dobrą i fachową opiekę medyczną. A Emma i Carolina Pinder, które zajmują się zwierzętami mają bardzo dużą i fachową wiedzę na temat swoich podopiecznych i wiedzą kiedy zwierzak się źle czuje i nie może wystąpić. Np. numer z tresurą koni nie w każdym mieście może się odbyć. Jeśli na placu jest zła nawierzchnia dla koni to decydujemy się odwołać numer, aby nasze zwierzęta nie cierpiały - stwierdza jedna z opiekunek koni. Jak się dowiedziałem ulubionymi zwierzętami pani Dyrektor są afrykańskie zebry, które bardzo kocha. Co nie znaczy, że inne zwierzęta nie są dla niej ważne. Pani Lidia jest bardzo przywiązana do zwierząt, które występują na jej arenie. Dlatego w Cyrku Korona nigdy nie stosowano i nie stosuje się wymyślonych przez ekologów metod tresury.
Następnego dnia od rana wszyscy ruszają do pracy. Emma i Carolina poją i karmią zwierzęta, te kiedy się najedzą wychodzą ze stajni na łąkę. A w tym czasie stajenni wymieniają ściółkę w boksach. Pracownicy techniczni natomiast naznaczają koronę za pomocą trocin, następnie obok naznaczonych miejsc rozkładają floki, kwadropola itp. części do budowy namiotu. Po środku korony rozstawiane są maszty automatycznie z pomocą specjalnych motorków. Jeden z pracowników podjeżdża między maszty z szapitówką, inni montują już sztambert i wciągają na szczyt masztów. Następnie wszyscy techniczni naciągają szapito za pomocą za pomocą linek, które mocują do floków, kwadropoli i rusztang itp. Gdy namiot jest już wystarczająco naciągnięty jeden z pracowników wchodzi na kopułę wiązać kapturki przeciwdeszczowe, aby namiot się nie rozchodził i nie przeciekał. Gdy szapito jest już dobrze naciągnięte i zmontowane wyjeżdża się gradzinówko – masztówką, a pod namiot znosi się koziołki, ławeczki i podłogi amfiteatru. Wokół miejsca, w którym rozłożone zostaną loże i arena, pracownicy montują amfiteatr dla publiczności. Kiedy amfiteatr jest już gotowy czas rozłożyć bandę, a na maneż znieść dywany. Kurtyna zostaje rozciągnięta dopiero przed programem, aby się nie zabrudziła. Kiedy mieszkańcy Koła ok. godziny 16:10 zaczynają się już schodzić na widowisko mają przed sobą doskonale przygotowany do występu namiot, również są punkty gastronomiczne, w których można kupić frytki, słodycze, napoje a również gadżety z logo cyrku. Cyrk Korona to naprawdę magiczne miejsce a taki scenariusz, jaki czytaliście teraz powtarza się każdego dnia już od 15 lat! Gratulujemy Dyrekcji że co roku zaskakuje nas czymś nowym, i czekamy na kolejny, już 20 jubileusz. Jeśli uwielbiasz podróże, częste zmiany miejsc i mieszkanie w ciepłym i przytulnym campingu to praca w cyrku jest idealna dla Ciebie.
Autor: (CF - 2007)
Dzień w Cyrku Zalewski
Godzina 04.15 rano, zaczyna świtać, każdy przeciętny człowiek właśnie smacznie sobie śpi, gdy na placu w centrum miasta zaczynają rozbrzmiewać dźwięki silników aut i ciągników. To jeden z najpopularniejszych polskich cyrków cyrk Zalewski wyrusza właśnie na przerzut do następnego miasta. ''Dziś tylko 40 kilometrów'', cieszą się pracownicy '' szybko zaczniemy i szybko skończymy''.
Już koło godziny 6 rano, pierwsze transporty dojeżdżają na nowy plac, ''na początek zawsze zwierzęta, najpierw dla nich przygotowujemy stajnie, rozstawiamy wybieg dla tygrysów, i namiot dla wielbłądów i zwierzątek z farmy''- mówi dumny dyrektor. ''Dopiero potem zaczynamy mierzyć plac, wbijać floki, i ustawiać maszty i masztówkę na właściwym miejscu''.
Podczas gdy cała obsługa techniczna kończy naciągać największy, żółto niebieski namiot, z cyrkowej stołówki dobiega głos ''chłopcy śniadanie'' to pani Basia cyrkowa kucharka. To od niej zależy cały jadłospis, to ona zaopatruje stołówkę w potrzebne mięso, warzywa, owoce przyprawy. ''Muszę dbać o chłopaków'' śmieje się pani Basia, muszą mieć przecież siły aby pracować przy budowie a potem jeszcze na programie!'' Godzina 10.00 na placu pojawiają się campingi artystów. Jak tylko ustawią swoje mieszkania, zaraz biegną pod namiot, przygotowywać arenę - miejsce bardzo ważne dla każdego artysty jak podkreśla Siergiej asystent przy tresurze psów. I tak o to powoli pod namiotem cyrku pojawia się miejsce na orkiestrę, charakterystyczny napis z nazwą cyrku, przepiękne bordowo granatowe kotary, następnie bandy loża i krzesełka. Około godziny 11.30 wszystko jest już skończone, teraz do akcji pod namiotem wkraczają elektryk Urban i muzyk Jacek. Sprawdzają czy wszystko działa ‘’ ja sprawdzam zasilanie’’ mówi Urban.
A Jacek muzykę i światła, nie może zabraknąć prądu podczas przedstawienia’’ Godzina 13 to godzina reklamy wtedy to wyjeżdża w miasto auto z głośnikami czyli tzw. szczekaczka która zachęca wesołą muzyką ludzi aby wieczorem wybrali się pod namiot. I tak wybija godzina 16, czas kiedy wszyscy artyści zaczynają robić makijaż ubierać się w stroje i przygotowywać do 2 godzinnego show. To pięknie wyreżyserowane przedstawienie jednak nie oddaje w zupełności tego co dzieje się za kulisami, tego skupienia i oczekiwania, tych nerwów aby wszystko poszło jak należy.
Słowami ,,Zapraszam wszystkich znów za rok na nowy spektakl 2008, do zobaczenia’’ konferansjer Kamil Zalewski kończy przedstawienie. Zadowolone dzieciaki, uśmiechnięci dorośli wychodzą i wymieniają się wrażeniami. ,,Teraz cały namiot trzeba zwinąć wszystko zapakować i przetransportować do następnego miasta’’ I tak o 20 wszyscy artyści i obsługa techniczna przystępuje do składania szapita. Godzina 23 to godzina odpoczynku, i zebrania sił do następnego dnia, dnia w którym cyrk Zalewski zaprezentuje swoje widowisko w innym miejscu, dla nowej publiczności. Plac powoli cichnie, gasną światła, cyrk zasypia.
Autor: (Bartek - 2007)
Christian Walliser i tygrysy
Gasną światła. Na widowni słychać szmer i podniecenie... I w końcu z głośników rozbrzmiewają fanfary, a do ogromnej, ustawionej klatki pełnej niebezpiecznych tygrysów bengalskich wchodzi człowiek. Szalony ? I tak oto po raz kolejny rozpoczyna się mrożąca krew w żyłach tresura 6 wspaniałych tygrysów prowadzona przez młodego i utalentowanego tresera areny niemieckiej: Christiana Wallisera. Wywodzę się ze starej rodziny cyrkowej trudniącej się tym jakże pięknym zawodem od bodajże 135 lat'' - chwali się Christian. Jakby na to nie patrzeć liczba robi wrażenie.
Cyrk to nie tylko nasza pasja-kontynuuje artysta- to sposób na nasze życie, ja prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie, że mógłbym żyć codziennie w tym samym miejscu, z dala od moich ukochanych zwierząt. Pamiętam jedne święta które miałem spędzić w swoim domu rodzinnym, wytrzymałem w nim tylko 2 dni i wróciłem do swojej campingowej przyczepy. Dlaczego akurat zwierzęta? Nie wiem odkąd pamiętam zawsze chciałem z nimi pracować, moja mama nauczyła mnie najpierw numeru na solo trapezie , dopiero kiedy zaoponowałem zajął się mną dziadek i dzięki niemu mam teraz wiedze na temat tresury. I tak zaczęło się od koni przez wielbłądy aż do tygrysów.
Jednak świat tresury to nie tylko oklaski i światła areny, to także wielka odpowiedzialność. Czy słońce czy deszcz czy zimno czy gorąco o zwierzęta trzeba dbać zawsze. Transport tygrysów czyszczę codziennie, codziennie dostają jedzenie, wodę a raz na jakiś czas również witaminy. Są one silne i zdrowe - mówi artysta z dumą wskazując na wesołą gromadkę. Dla swoich podopiecznych jestem w stanie zrobić wszystko, po prostu wszystko! Jeśli mam przy nich czuwać całą noc aby wyzdrowiał zrobię to bez wahania. To jest moja rodzina. Staram się również nie faworyzować jednego z nich ale nie wiem dlaczego moim ulubionym jest Rani - wskazuje na dumną tygrysice w rogu - ma charakter, tak jak ja mówi z uśmiechem.
A co ze strachem? - Nie boje się ich dokładnie wiedza kto jest kim, i wiedzą również, że nie mam zamiaru ich skrzywdzić, jestem jakby przywódcą stada, a o strachu po prostu zapominam - choć muszę pozostać czujny przez cały czas. A teraz pora na kulminacje - mówi nagle uradowany treser- przedstawiam dwa małe tygryski Ashanty i Neomi, maja zaledwie 5 miesięcy, a już stały się gwiazdami bo brały udział w produkcji jednego z polskich seriali. Są jeszcze takie małe i niezdarne a przez to i śmieszne. Ale są po prostu kochane, codziennie piją specjalne mleko sprowadzane aż ze stanów zjednoczonych. I tak oto wygląda dzień z życia tresera, oczywiście zarząd portalu życzy artyście samych sukcesów i dalszych tak wspaniałych nagród jak nagroda festiwalu Massy z 2003 roku.
Autor: (Bartek - 2007)